Home / BLOG / Ballada o aptece dla …

Ballada o aptece dla …

W pewnej miejscowości na G była jedna jedyna apteka. Właścicielką apteki, po przejęciu jej od ojca farmaceuty – była pani mgr farmaceutka. Lokalna społeczność widziała w pani farmaceutce przedstawicielkę lokalnej elity, chociaż w aptece było drogo i nieprzyjemnie. Ludzie myśleli że musi być drogo bo leki są drogie, a młodzi farmaceuci rozpoczynający pracę – że musi być nieprzyjemnie skoro z pokolenia na pokolenie właściciele apteki traktowali pracowników jak parobków w folwarku, a klientów jak plebs.

Aż pewnego razu po drugiej stronie rynku powstała nowa apteka. Właściciel – przedsiębiorca wiedział jak zadbać o klienta oraz jak pozyskać i utrzymać dobry, kompetentny personel. Nie dość, że leki okazały się o wiele tańsze niż w folwarku, to jeszcze klienci byli traktowani jak goście, a nie jak plebs. W aptece pani farmaceutki zrobiło się pusto… Trzeba było coś zmienić. Ale co? O radę zapytała kolegów i koleżanki z Izby Aptekarskiej. Obiecali że pomogą i znajdą rozwiązanie problemu… I znaleźli. Wcześniej posłowie, a 21 kwietnia – senatorowie przegłosowali „Aptekę dla aptekarza”… Teraz tylko podpis Prezydenta.

– Zgodnie z nowymi przepisami prawo uzyskania zezwolenia na prowadzenie apteki mogli uzyskać tylko farmaceuci. Z ustawy wynikało, że nowe placówki nie będą mogły powstawać w gminach, gdzie liczba mieszkańców przypadających na aptekę jest mniejsza niż 3 tys., gdy kolejna apteka znajduje się w odległości do 500 m, gdy właściciel ma już cztery apteki i gdy właściciel nie jest farmaceutą… Po 30 dniach ustawa weszła w życie.
W miasteczku na G właściciel kamienicy po drugiej stronie rynku podniósł czynsz na lokal apteki przedsiębiorcy, bo wiedział że ten nie przeniesie apteki w inne miejsce. Po roku apteka upadła bo czynsz był jednak za wysoki jak na tanie leki…

W miasteczku na G jest po staremu. Pani farmaceutka prowadzi aptekę. Leki drogie to i zysk z marży niezły, pracownicy jak parobki, a lud miejscowy pokorny. Tylko córka pani farmaceutki uczyć się nie chce i co semestr trzeba jeździć na uczelnie z „jajkami” żeby zaliczyła studia na farmacji. Bo przecież ktoś musi przejąć rodzinny interes….

Ps. Jest jeszcze problem z sieciami aptek. Wynika on z tego, że państwo polskie pozwoliło ignorować istniejące przepisy antykoncentracyjne, kto wie może nawet komuś zależało aby celowo osłabiać inspekcję farmaceutyczną. Niestety za nieudolność urzędników i patologie tworzone pod konkretne grupy interesów nie mogą płacić pacjenci. W powyższym tekście piszę o tym, że za chwile my pacjenci z jednej patologii zostaniemy wepchnięci w drugą. Ale z tej już nie będzie odwrotu bo pacjenci, prawdziwi pacjenci nie są bogatymi lobbystami.

Top
stat4u